Z kim uprawiać łyżwiarstwo figurowe

Drogi Przyjacielu!

Mam niezły problem. Właśnie poznałem świetną dziewczynę. Wszystkie parametry ma dokładnie z moich snów. W dodatku nie pamiętam, kiedy i z kim rozmawiało mi się tak dobrze. Ostatnio byliśmy w przytulnej, romantycznej kawiarence. Nie mogliśmy się na siebie napatrzeć ani nie mogliśmy przestać rozmawiać. Właśnie wtedy zrozumiałem, że to jest to czego pragnę. Jest wszakże malutki problem. Ona jeszcze się nie nawróciła. Ale będzie dobrze, bo słucha chętnie wszystkiego, co jej mówię o Jezusie. Co prawda, na razie nie może przyjść do zboru z wielu różnych powodów i obecnie czas jej nie pozwala na czytanie Biblii, ale tak w ogóle to by się chętnie nawróciła. Wyobraź sobie, powiedziała mi tego wieczoru w kawiarni, że lotność naszych rozmów przypomina jej spotkanie dwóch zawodowych łyżwiarzy, którzy od razu wiedzą, jak tańczyć. Powiedz mi, proszę, wytłumacz, dlaczego wśród chrześcijanek nie ma tak wspaniałych dusz, tak wartościowych osób jak w świecie!? Mam wrażenie, że chrześcijanie to sama miernota! Co powinienem o tym wszystkim myśleć?

Tak poza tym to u mnie wszystko w porządku i na swoim miejscu. Czekam na szybki odpis.

Drogi Bratku

Posłuchaj, nie sądzę lub nie jestem pewien, czy już wszystko jest na swoim miejscu.

Twoja dusza rozpacza, że wśród wierzących taka miernota, a lotność w kontakcie z taką oto filistynką.

Nawet, gdybyś tego nie napisał, to taki sposób myślenia i tak się przebija przez pokrywę ostatnich wydarzeń.

Więc może do rzeczy;

1. Jesteśmy błogosławieni, jeżeli nasze małżeństwo będzie zawarte z jakakolwiek Bożą miernotą, a głęboko upadamy odlatując w 'wysokie loty’ światłości z ciemnością.

2. każde zawarcie małżeństwa pomiędzy rzeczywistymi chrześcijanami jest zwycięstwem samym w sobie

3. lepsze starokawalerstwo/staropanieństwo niż niechrześcijańskie małżeństwo

4. to nie prawda, że ktoś chce się nawrócić, gdy się nawraca przez chłopaka czy dziewczynę, z którą wiąże plany

5. to nie prawda, że istnieje głębokie porozumienie i lotność pomiędzy 'narodzonym na nowo’ i 'nie narodzonym na nowo’ człowiekiem.

A teraz pkt 5.

Jak wyjaśnisz powszechne zjawisko polegające na tym, że wśród wielu przedmałżeńskich par istnieje wzajemne głębokie pożądanie i wzajemne wyczucie, które później całkowicie ginie w małżeństwie? Dlaczego nawet w świecie tak często pary grzeszą przed ślubem, a po ślubie nie mogą się do niczego zmusić? Dlaczego czasem łatwiej zawiązuje się delikatna misteryjna nić porozumienia z osobami z poza małżeństwa lub innego małżeństwa??

Oczywiście hipotez na powyższe jest sporo, sam mógłbym wymyślić kilka. Ale chcę sprzedać Ci proste objawienie, jakie przyszło do mojego w momencie, gdy znalazłem się w silnej relacji z dziewczyną, która na pewno nie miała być moją żoną i od początku było to dla mnie jasne. Chyba nawet mówiłem Ci coś na ten temat. Otóż, któregoś razu Duch Święty przemówił do mnie i powiedział; nie nazywaj miłością tego, co jest szlamem w twojej duszy. Dalszy ciąg był mniej więcej taki: jeszcze się trochę pomęczysz, ale później, jeśli to odrzucisz i minie pewien czas, będziesz się cieszył. Ten właśnie szlam sprawiał, że nie mogłem przestać o niej myśleć i tak bardzo mnie do niej ciągnęło. Pomimo, że nie chciałem tego. Widzisz, diabeł atakuje nie tylko złymi uczuciami, ale także pozytywnymi w niewłaściwym miejscu. Musimy to zrozumieć, że także POZYTYWNYMI!! To, że coś jest dobre w tym momencie, nie oznacza, że jest naprawdę dobre. Dokładnie jak owoc z drzewa poznania. Był bardzo dobry w momencie konfrontacji, ale straszny w konsekwencji. Chcę przez to powiedzieć, że te delikatne fluidalne porozumienie i wzajemne pragnienie może być takim samym zwiedzeniem, jak nieporozumienie i odpychanie. Zależy, w którym miejscu. Powiem więcej; jeżeli diabeł ma na tyle przystępu, że może sprzedać jedno dziś, to jutro może sprzedać drugie. Jak dziś może podłączyć komuś plus, to jutro może minus. Jeżeli więc nie rozpoznamy źródła emocji, porozumienia i przyciągania, to jutro nie będziemy wiedzieli, skąd się wzięło nieporozumienie, odpychanie i brak wszelkich uczuć. Tak właśnie kończy wiele małżeństw i wiele właściwych, Bożych związków oraz przyjaźni. Pomyśl jeszcze, w jakim miejscu muszą znajdować się Ci, dla których przepustką do przyszłości są jeno tylko uczucia i doznania! Diabeł robi z nimi, co tylko zechce.

Właśnie dlatego nie wierzę, że miałeś rzeczywiste, duchowe, łyżwiarskie porozumienie z tą nową 'przyjaciółką’. Dla mnie to po prostu miałeś lub jeszcze masz jakąś podłą czapę, która wypaczyła twój obraz i zwiodła Cię.

Jedna dziewczyna, która teraz jest szczęśliwą żoną, musiała w narzeczeństwie pokutować ze swoich nienaturalnych oczekiwań i niewłaściwego nastawienia do narzeczonego, żeby otworzyć się na Bożą miłość. Ona to zrozumiała, pokochała go i są dziś szczęśliwi. Oto przykład rozpoznania źródła. Owszem, nie zawsze tak jest. Istnieją pary nie obciążone tego rodzaju walką, ale jest ich nie wiele. Nie nam jednak wybierać, gdzie się znaleźliśmy, ale gdzie się znajdziemy.

Bóg jest miłością.

Sorki, że mój ton jest chyba jakiś zapoważny. No to pa.

przyjaciel